Właściwie to pojechaliśmy w sobotę żeby się przejść i trochę rozruszać; ja po blisko miesięcznej przerwie wyrwany z nizinnego matrixa, Andyx po szpitalnej kuracji spowodowanej połamanym na nartach biodrze, a Lochness… hmmm, tak naprawdę to Lochness pojechał chyba w Tatry dla odmiany po Dolomitach ;)
Tak jakoś wyszło, że wylądowaliśmy w Szczyrbskim z błyskotliwą myślą „podejdziemy pod Wysoką, zobaczymy co i jak; gdyby się nie dało to zawsze zostają Żelazne Wrota…”. Jako, że od myśli do czynu daleko u nas nie jest – tak też zrobiliśmy.
Tego dnia wszystko sprawiało nam radochę; pogoda w hinduskim stylu „czasem słońce czasem deszcz”, zalana wodą ścieżka, której nie można było znaleźć, kompletna pustka w górach (w ciągu całego dnia spotkaliśmy jednego (!) człowieka), lekkie problemy z nawigacją (oczywiście nikt nie miał mapy, bo nie wymyśliliśmy wcześniej, że pojedziemy na Slovensko) – na szczęście rzut oka na mapę w schroniskowo-popradzkim bufecie rozwiał nasze topograficzne wątpliwości.
Stojąc w śnieżycy na Siarkańskiej Przełęczy nie mieliśmy wielkiej motywacji do akcji; jednak cmoknięcie w stylu „cymes” spotkanego słowaka, będące odpowiedzią na pytanie o jakość śniegu powyżej utwierdziło nas w przekonaniu, że jednak należy spróbować wbić się żlebem na Przełączkę w Wysokiej.
Decyzja okazała się w pełni słuszna; śnieg przestał padać, mgły od czasu do czasu rozwiewały się, a jakość śniegu w żlebie była re-we-la-cyj-na!
Na samej przełączce w Wysokiej zimno i stromo. Dość powiedzieć, że nie dało się usiąść, a kombinacje z przypięciem nart zajęły chyba z 20min. Za to zjazd piękny; rozwiewające się mgły i Szczyrbskie Pleso u stóp…
Z Siarkańskiej Przełęczy zjechaliśmy do Smoczej Doliny, która to stanowiła dla nas terra incognita (podchodziliśmy wcześniej od drugiej strony - Złomiskowej Zatoki). Po godzinnym przebijaniu się przez pokryte śniegiem wanty dotarliśmy wreszcie do ścieżki, którą wzdłuż Lodowego Potoku doszliśmy do Popradzkiego Stawu.
Cała akcja to 1640m przewyższenia i 11h.
Koszt: 50zł (paliwo), 1,5€ (cofola), 15zł (batoniki i woda).
Niezapomniane wrażenia i opalona buzia – bezcenne.
Za wszystko inne zapłacisz kartą Mastercard ;)
krótka fotorelacja (fotki komórkowe Andyx i Lochness):
Wysoka i „nasz” żleb czyli panorama z komórki
jak to zwykle w Tatrach bywa najpierw trzeba odpokutować swoje asfaltem; jak na złość teraz akurat słońce mocno daje...
wreszcie dochodzimy do Popradzkiego Stawu
przebijamy się w stronę Doliny Złomisk
trudno zachować konspirację; narty za wysokie ;)
forsujemy trawki, wanty i śnieżne poletka
na progu doliny można się już zafoczyć...
...i dalej już na nartach Doliną Złomisk wzdłuż Zmarzłego Potoku
ładnie wyśnieżone Żelazne Wrota
wreszcie ukazuje się nam Wysoka
no to go!
Andyx dochodzi do Siarkańskiej Przełęczy
Siarkan wygląda rewelacyjnie. Zaczyna padać śnieg
czas się przeszpeić w raki
zaczynamy podejście pod żleb
czym wyżej tym stromiej. I tym gorsza pogoda
wspinaczka w środkowej części żlebu
Przełączka w Wysokiej - czyli rest na stojąco...
...ale herbatka i batonik przed zjazdem musi być!
no dobra, trza zjeżdżać. Podkręcam wąsik (he, he) i niepewnym wzrokiem spoglądam w przyszłość.. Pierwszy skręt zaraz powie nam wszystko...
Jest git! Śnieg wiosenny, firnowaty - będzie jazda!
Z każdym kolejnym skrętem nabieramy większej pewności i jazda przynosi coraz większą frajdę. Adrenalina uderza do głowy i jest tak jak ma być - szum w uszach, łzawiące oczy i świat pod nogami ;)
wjeżdżamy w żleb drugi - z Siarkańskiej do Smoczej;pod stopami Smoczy Staw
w Smoczej przybijamy piątki i radocha...
jeszcze nie przypuszczamy, że za chwilę będziemy cierpieć lawirując pomiędzy wantami, zapadając się w śniegu po pachwinę i klnąć na czym świat stoi...
wreszcie pomimo kompletnego przemoczenia, kilkukrotnemu umoczeniu kończyn dolnych w potoku i ogólnego osłabienia organizmu dochodzimy do Popradzkiego Schroniska, gdzie czeka na nas uczciwie zasłużona cofola. Jeszcze tylko pamiątkowa fotka...
...i możemy lekko chwiejnym krokiem zacząć schodzić asfaltem w stronę zaparkowanego samochodu
Udział wzięli:
Andrzej "Andyx", Tomek "Lochness" i ja. Dzięki chłopaki za towarzystwo ;)
pzdr