Doszły nas słuchy, że w Tatrach spadł pierwszy śnieg. Oczywiście jak najprędzej postanowiliśmy się z nim przywitać. W pierwszy wolny dzień popędziliśmy w stanie euforii do Zakopanego. I było warto! Jak to na anomalie przystało, październikowego śniegu moc, a my wjechaliśmy na Kasprusia prawie pustą koleją w towarzystwie sympatycznego Murzyna-narciarza :) he, he, he.. Pełna abstrakcja. Zjazd do Gąsienicy fajny, narty-łachudry latają jak oszalałe. Po 4,5-miesięcznej przerwie są trudne do opanowania. Ale i warunki wcale nie takie superowe. Chociaż co ja mówię; jak na 18 październik to warunki za...iste.
Kilka fotek: w styczniu zazwyczaj wygląda tu trochę inaczej...
Jazda pustym wagonikiem jest bardzo sympatyczna (ach, jak ja lubię pozasezonowość!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz