Weszliśmy na szczyt Pilska pomimo kiepskiej widoczności, by spróbować jazdy pozatrasowej, która skończyła się w kosówkach poniżej szczytu. Świeży, nieuleżały śnieg zapadał się skutecznie razem z gałązkami kosówki na których leżał. Pół godzinna szamotanina i kilka gleb w kosówce skutecznie zniechęciło nas do dalszych prób zjazdu poza trasą. Trudno, założyliśmy foki i podeszliśmy raz jeszcze na szczyt. Jazda po nieruszanych nartostradach (wyciągi nie działały jeszcze) była już tym o co wszystkim nam chodziło!
Z Hali Szczawiny podchodzimy starą nartostradą...
...i choć znamy tą drogę doskonale - sprawia nam ogromną radość. Jak by to kreślić: głód śniegu? śnieżna desperacja?
tak długo czekaliśmy na śnieg, że teraz każdy jego opad wyciąga nas w góry
trawa ledwo przykryta ale narty się ślizgają - i o to chodzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz