W zacnym towarzystwie Mareckiego, Lochnessa i Bez-nart-nego zrobiliśmy niespieszną wycieczkę Dol. Kondratową, przebijając się później uczciwie na fokach na Kasprowy. Na szczyt trafiamy "na czuja" przy huraganowym wietrze i przy zerowej widoczności. Szczyt poznajemy po dzwonie, obserwatorium niewidoczne...
Zjazd w niezłych warunkach na Gąsienice, raz jeszcze do góry, Goryczkową w dół w kompletnej mgle i wycieczka kończy się w knajpie Kolibecka przy Rondzie...
Z wyjazdu zostało mi przekonanie, że "wszystkie drogi prowadzą na Kasprowy" i kilka fotek z Kondratowej, kiedy coś tam jeszcze było widać...
wygłupy w pustym schronisku...
...zaraz odlecę...
...Marecki zdaje się mówić; nie leć szalony!
...no dobra, to może Glen Plake?
podobno tylko kobiety lubią ozdoby; nieprawda - lodowe warkoczyki to jest to!
Trasa lajtowa, warunki ciężkie, tylko głupawka pchała nas do przodu. Jak psycha mocna, to i warunki nie straszne... Pzdr ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz