sobota, 13 marca 2010

Karb (1853 m n.p.m.) w pięknym puchu

Wreszcie w Tatrach dopadało trochę śniegu. Do środy było spokojnie. W czwartek zaczęło się już robić nerwowo; dochodzą pierwsze sms-y "A może Tatry w sob?". W piątek już przebieramy nogami. Wieczorne dogranie szczegółów i w sobotę 5 rano startujemy z Lochnessem i Bez-nart-nym Marcinem. W Zakopie spotykamy Pawła i Peem i taką ekipą uderzamy na Goryczkową. Po dojściu do dolnej stacji wyciągu wciągamy się na górę za 8zł (przy kasie lekki szum - w zeszłym tyg było za 5zł... Cwaniaki!).
Na Kasprowym tradycyjnie już w tym roku wiatr i kompletny brak widoczności, na tyle poważny, że Bez-nart-ny ma problem z wbiciem się w drogę zejściową na Halę Gąsienicową.
My w tym czasie zaliczamy zjazd z Kasprowego do Gąsienicowej, ekipa idzie na Karb, a ja wjeżdżam gąsienicowym krzesłem, by wspomóc orientacyjnie przyjaciela błądzącego we mgle.
Dzięki temu zaliczam jeszcze fajny zjazd w puchu z ramienia Beskidu, a Bez-nart-ny schodzi odnalezioną ścieżką i dalej po moich śladach.  Dzięki rakietom śnieżnym porusza się sprawnie i szybko po dość głębokim śniegu. Brniemy przez Dol. Gąsienicową co jakiś czas mijając szkolące się lawinowo grupy, aż wreszcie dochodzimy do czekających na nas na Karbie znajomych. W tym czasie oprócz huraganowego wiatru zaczyna jeszcze intensywnie padać śnieg więc zapowiada się zjazd w warunkach prawdziwie zimowych.
Pierwszy startuje Lochness i już po chwili widzimy, że zjazd żlebem będzie naprawdę czymś super. Świeżutki, nieprzejeżdżony śnieg i nasz ślad jako pierwszy - to jest to!
W połowie żlebu kilka wystających ze śniegu kamieni przykrytych świeżym śniegiem uswiadamia nam, że zima tego roku lichutka była... Ciut poniżej daję się ponieść adrenalinie i zasuwam bez zatrzymywania się wybijając się raz za razem w puchu - nogi nie wytrzymują, jedna narta ucieka na przykrytej śniegiem dziurze i zaliczam ładną glebę z kilkumetrowym zsuwem. Szukanie kijków to kilka minut podczas których zerkając w górę widzę kilka dziur przez które wyziera zielona trawa... Na Karbie często widuje się różnego rodzaju pęknięcia i dziury w pokrywie. Nawet dziś, przy sporej ilości śniegu jest nie inaczej, hmmm ciekawe...
Na dole tradycyjne przybicie piątki, krótka euforia i pędzimy do Murowańca na zasłużony obiadek. Po odpoczynku wciągamy się na Kasprowy i w baaaaaardzo kiepskich warunkach (wiatr, mgła, śnieg, wiatr, śnieg, wiatr itd.) zjeżdżamy Goryczkową. Nie wiedzieć czemu nogi mam zbułowane i na płaskiej nartostradzie muszę co kilka razy zatrzymywać się by gasić ogień w udach...
Na nartach zjeżdżamy do samego samochodu zaparkowanego w okolicach Ronda Kuźnickiego. Jeszcze tylko przebrać się, kupić oscypki i można wracać ;)

krótka fotorelacja:

przebijamy się z Bez-nart-nym Marcinem Dol. Gąsienicową. Co jakiś czas można fajnie pozjeżdżać


od czasu do czasu spotykamy szkolące się ekipy - pozdrowienia dla forumowego Balu67 ;)


pędzimy w stronę Karbu


wreszcie dochodzimy - ekipa na szczęście nie dała się zwiać i czeka na nas


herbatka, batonik i przygotowujemy się do zjazdu


pierwszy w malowniczo padającym śniegu startuje Lochness...


...i już widać, że będzie fajnie :)


u góry dość wąsko - tylko na szerokość nart...


...za to śnieg wyśmienity...


...i niżej można już poszleć

 

Po bokach żlebu trawki jak w Szkocji. Akurat w czasie gdy my zjeżdżaliśmy - ktoś "żywcował" jakąś drogę w zmrożonych trawkach na prawo od nas. Fajny klimat...


pamiątkowa fotka ekipy (Peem za aparatem)...


...i pędzimy na obiad do Murowańca


...po zjedzeniu którego rozleniwieni próbujemy dojść do dolnej stacji wyciągu w patagońsko-huraganowym wietrze (no, dobra; trochę pozowaliśmy...)


Zjeżdżałem z Karbu już kilkakrotnie; niby to nic wielkiego ale jak wiadomo wszystko zależy od warunków. My mieliśmy naprawdę niesamowitą frajdę zjeżdżając w świeżym, nieprzetartym śniegu. Z uwagi na silny wiatr i spory opad śniegu należy jednak zachować czujność aby nie zjechać na Czarny Staw tzw. białym expresem.
Jeżeli jednak zdecydujecie się jechać, jazda w fajnym nastromieniu i w puszystych warunkach pozostanie na długo w waszej pamięci. Pzdr ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz