
Jazda trudna, foki łachudry przemoczone tak, że można je wykręcać nie trzymają się nart wogóle i o ile na płaskim jeszcze jakoś się idzie, o tyle każde stromsze podejście to ostra walka.
Znów się czegoś nauczyliśmy. Czas pomyśleć nad nowymi patentami na takie warunki - pole ćwiczebne przed wiosennymi Tatrami jak znalazł...
Wyjątkowo słoneczna pogoda; niestety bardzo mocno wieje
na słowackim wierzchołku - bardzo lubię widok stąd na Tatry...
...i na Królową Beskidów czyli Babią Górę
szukamy najstromszego zjazdu z wierzchołka - kierujemy się mniej więcej w stronę Tanecznika...
...i pięknego żlebu z fajnym nastromieniem...
...o, właśnie tego za moimi plecami...
rzadki las i stromy zjazd - czyli to co lubimy w Beskidach najbardziej
trochę lepszy śnieg, pogoda jak dziś, trochę umiejętności skakania i dobry fotograf - oj, można by się polansować ;)
pod żlebem; teraz jeszcze tylko zjazd przez rzadki las...
...w typowo beskidzkich klimatach...
...i już trzeba kleić foki
ostatnie spojrzenie na trasę naszego zjazdu
mniej więcej w takim terenie zaskoczyło nas potężne "łuuuuuuup" - stęknięcie ciężkich mas śniegu oznaczające rozprężanie się pokrywy - doskonale wiemy co to oznacza...
...cichutko jak indianie w odstępach trawersujemy niebiezpieczny teren, dochodząc wreszcie do grzbietu z którego możemy zjechać stromym lasem na dno Potoku Cebulowego
miejscami las się przerzedza...
...by nad samą doliną, którą płynie potok znów wrócić do nastromienia i zagęszczenia, które w głębokim, mokrym i ciężkim śniegu zmuszało do walki o każdy skręt
I wreszcie na dnie dolinki. Śnieg lepił się jak klej; kto choć trochę jeździ na nartach - wie co to oznacza...
szybka herbatka z hałwą i podchodzimy "na czuja" Cebulowym Potokiem...
...by w pewnej chwili wytrawersować w zbocze po lewej stronie i stromym lasem podejść dokładnie pod charakterystyczne skałki znajdujące się przy szlaku z Hali Górowej na Miziową. Tym razem nos nas nie zawiódł :)
temperatura + 15C powoduje, że wszystko jest przeraźliwie ciężkie i mokre, foki nie trzymają pomimo stosowania przeróżnych patentów. Walczymy o każdy metr ;)
w końcu dochodzimy na Halę Miziową
nartostrada przejezdna do Hali Szczawiny - dalej już tylko kałuże; wobec czego ostatni odcinek pokonujemy w nieprzejeżdżonym śniegu pod wyciągiem
jeszcze 2 dni temu był tutaj ponad metr śniegu - dwa dni z temperaturą +15C wyrządzają ogromne szkody... Chyba w tym sezonie pozatrasowo już w Beskidach nie pojeździmy...
Pzdr ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz