wtorek, 2 marca 2010

Szczyrk - skiturowo i integracyjnie

Trza się integrować! I robić iwenty! A co najlepiej integruje? Jasne, że góry i skitury. Wychodząc z tego założenia przyjaciel mój zorganizował firmową wyrypę skiturową, będącą dla niektórych istną Golgotą...
Ale po kolei:

przysposabiamy przyjaciół (po raz pierwszy w życiu) w odpowiedni sprzęt i prezentujemy im dwie fazy skituringu: podejście (beeeeeee...) i zjazd (juuuuuuuhu!). Najpierw faza pierwsza - trzeba podejść Golgotą...


...z uśmiechem na twarzy, by nie dać poznać po sobie zmęczenia...


"pierwszaki" w górę radzą sobie świetnie


Kwaśny - leader w pracy, leader na podejściu...


...po dojściu na górę faza druga - trzeba zjechać. Tu już zaczynają się kłopoty i opresje...


...z których wyprowadza anielska ręka (w tym przypadku narta) samego szefa. Uwaga! Skręęęęęęęęcamy!

 

...i jest! Ufffff, jeszcze tylko jakieś 50 skrętów i będziemy na dole...


...a na dole czeka kolejna grupa i kolejne podejście - dobra okazja by śrubować czas podejścia...


...w aurze sprzyjającej zawodnikom


u góry pokaz skoków (tu Kwaśny ląduje po naprawdę pięknym skoku - uwierzcie mi ;)


szybki zjazd w dół - i za moment znowu w górę. Zabawa trwa tak do wieczora...


...kiedy to wszyscy już wiedzą o co chodzi w skituringu ;)


a integracja, jak to integracja i tak zawsze kończy się w karczmie...


...no bo jak inaczej wznieść toast za przyjaźń, góry i skituring?
Kalorie spalone, można ucztować


Pzdr ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz