sobota, 27 lutego 2010

Kasprowy - a miało być tak pięknie...

Miał być nocny Kasprowy. Dlatego umówiłem się z Kwaśnym w Myślenicach dość późno. Szybko dojechaliśmy do Zakopanego i zanim się obejrzeliśmy byliśmy już w wagoniku na Kasprowy (no żeby się nie zmęczyć, bo w nocy będziemy foczyć...). Tymczasem okazało się, że na Kasprowym zrobiły się całkiem fajne warunki do zjazdów - w związku z czym śmigneliśmy z 10 razy gąsienicową w dół, wymyślając za każdym razem nowe pozatrasowe warianty. Po południu zjechaliśmy do Kuźnic na obiad. "Kurde, co robimy? Idziemy jeszcze na tego Kasprusia? Wiesz co, zastanówmy się na Harendzie. No dobra."
I tak znaleźliśmy się na pustej Harendzie (przy kasie bardzo niezadowolona pani robi awanturę - jak można jeździć po takich muldach?! Jak można nie ratrakować stoku?! etc. - cóż, nam w to graj ;) Szybkie zjazdy po pustym stoku ale w męczących warunkach zbułowały nas konkretnie. Po godzinie okazuje się, że na nocny Kasprowy nie mamy ani siły ani specjalnej ochoty... Tymczasem jak na złość zrobił się piękny zachód słońca i piękna bezwietrzna pogoda... Dziady jesteśmy... No trudno, będzie jeszcze okazja na nocną eskapadę; może to dobry pomysł na szybki skok w ciągu tygodnia?

mamy szczęście do pustych busów i pustych wagoników


Oooooo! W kojece do kolejki stoi kilka osób - dziwota, zazwyczaj poza sezonem nie ma nikogo...


Zabawy na Kasprowym; Kwaśny szuka kolejnego pozatrasowego wariantu


"Dożynki nożne" na Harendzie; wjeżdżamy pustym krzesełkiem, a co wjazd to nowe doznania estetyczne...


przy zjeździe równie pusto i malowniczo zarazem


trochę żałujemy nocnego foczenia, bo pogoda zrobiła się cudna


Zakopane i Tatry po feryjnym szleństwie opustoszały jakby i znów zaczynają nam się podobać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz